Aktualności
Świąteczny stół pod znakiem zapytania. Czy umowa z Mercosur wyprze polskie produkty?
Wigilia za pięć lub dziesięć lat może smakować zupełnie inaczej niż ta, którą znamy z dzieciństwa. Choć na pierwszy rzut oka półki sklepowe będą uginać się od towarów, polska szynka, wołowina czy miód mogą stać się produktami deficytowymi lub luksusowymi. Wszystko za sprawą kontrowersyjnej umowy handlowej między Unią Europejską a krajami Mercosur.
Koniec rolnictwa, jakie znamy?
Umowa z krajami Ameryki Południowej (Brazylią, Argentyną, Paragwajem i Urugwajem) zakłada szerokie otwarcie europejskiego rynku na tamtejszą żywność. Dla polskiego konsumenta brzmi to jak obietnica niższych cen, ale dla polskiego rolnika to wyrok skazujący na nierówną walkę.
Rolnictwo w krajach Mercosur opiera się na gigantycznych latyfundiach, gdzie koszty produkcji są ułamkiem tego, co płaci polski gospodarz. Jeśli nasze lokalne gospodarstwa zaczną masowo upadać, wkrótce zniknie źródło świeżych, rodzimych produktów, a my staniemy się całkowicie zależni od importu zza oceanu.
Jakość vs. Cena: Co naprawdę wyląduje na talerzu?
Największym zagrożeniem nie jest sama obecność zagranicznych produktów, ale standardy, w jakich powstają. Polska żywność musi spełniać rygorystyczne unijne wymogi dotyczące pestycydów, antybiotyków i dobrostanu zwierząt. Tymczasem w krajach Mercosur:
- Stosuje się pestycydy dawno zakazane w Europie ze względu na ich szkodliwość dla zdrowia.
- Wołowina i drób często pochodzą z hodowli przemysłowych, w których dopuszczalne są substancje niedozwolone na naszym rynku.
- Kontrola jakości produktów importowanych z tak daleka jest znacznie trudniejsza i mniej szczelna niż w przypadku lokalnych dostawców.
Świąteczna tradycja w cieniu kontenerów
Wyobraźmy sobie Boże Narodzenie, na którym zamiast schabu od sąsiada-rolnika jemy mięso, które spędziło tygodnie w chłodniach na oceanie. Zamiast polskiego maku i orzechów – surowce z masowych plantacji na terenach po wyciętych lasach deszczowych.
Zalew taniej żywności masowej uderzy nie tylko w nasze zdrowie, ale i w tożsamość. Lokalne produkty, które są fundamentem polskiej kuchni świątecznej, mogą zostać wyparte przez tańsze, ale gorszej jakości zamienniki. W efekcie za kilka lat "polski produkt" na święta może być jedynie drogim rarytasem, na który stać będzie nielicznych.
Czy możemy to powstrzymać?
Eksperci i organizacje rolnicze alarmują: bez odpowiednich klauzul ochronnych i wymogu przestrzegania tych samych norm przez eksporterów z Ameryki Południowej, polskie rolnictwo zostanie złożone w ofierze na ołtarzu wolnego handlu. Walka o to, co znajdzie się na naszym świątecznym stole za kilka lat, toczy się już teraz w kuluarach brukselskich urzędów
#nieopolityce