Aktualności
Polska stoi w obliczu realnego widma blackoutu, jeśli proces odchodzenia od węgla nie zostanie skoordynowany z błyskawicznym i masowym wdrożeniem nowych, stabilnych źródeł energii. Zegar tyka nieubłaganie. Już w przyszłym roku, 2025, unijne przepisy odetną od publicznego wsparcia znaczną część przestarzałych elektrowni węglowych. To oznacza lawinę wyłączeń, która może pozbawić kraj nawet 8 GW mocy! Kolejne lata przyniosą dalszą erozję węglowego fundamentu energetyki, a jeśli w tym tempie nie pojawią się alternatywy, czeka nas katastrofa.
Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym zimowy mróz paraliżuje kraj, a nagle, z powodu braku rezerw mocy, miliony domów i przedsiębiorstw pogrąża się w ciemnościach. Brak ogrzewania, brak możliwości pracy zdalnej, niedziałające szpitale, chaos komunikacyjny – to nie jest czarny scenariusz z filmu, to realna perspektywa, jeśli nie podejmiemy natychmiastowych i zdecydowanych działań.
Owszem, mówi się o OZE, o atomie, o gazie. Ale czy te inwestycje postępują wystarczająco szybko? Czy sieci przesyłowe są gotowe na przyjęcie gigantycznej ilości rozproszonej energii z wiatru i słońca? Wątpliwości są ogromne. Jeśli tempo rozwoju nowych mocy nie dorówna tempu zamykania elektrowni węglowych i rosnącemu apetytowi na prąd, Polska stanie się energetycznym pariasem Europy, zależnym od importu i narażonym na długotrwałe przerwy w dostawach.
Nie łudźmy się, to nie jest tylko problem techniczny. To problem bezpieczeństwa narodowego, stabilności gospodarki i codziennego życia milionów Polaków. Jeśli teraz nie zaczniemy działać z determinacją i wizją, blackout nie będzie tylko straszliwym ostrzeżeniem, ale bolesną rzeczywistością. Czas na iluzje się skończył. Stawka jest zbyt wysoka, by pozwolić sobie na opieszałość.
#nieopolityce